Limit armii i flot nie wpływa dodatnio na szczelność granicy, dlatego warto pomyśleć i stworzyć pewien plan ekspansji. Mając granicę, której nie chcemy ruszyć, warto w nadgranicznych miastach rozwinąć poziom osiedla, zyskując dodatkowe, lepsze jakościowo jednostki do obrony. Dodatkową korzyścią są większe dochody, czasami bonus do badań. Wadą jest wzrost spożycia żywności oraz spadek porządku publicznego wywołany brudem. Taki rozwój wymaga starannego zaplanowania prowincji.
Niektóre świątynie i porty również dostarczają oddziały do obrony, warto ruszyć głową i stworzyć optymalną siłę przy jednoczesnej funkcjonalności. Ostatecznie można zawsze postawić budynki militarne, pamiętając że te co dają żołnierzy do obrony nie generują zysków (w przypadku nacji cywilizowanych, bo już plemiona barbarzyńskie dostają małe dodatki do bogactwa z którego ściągane są podatki w prowincji).
Oczywiście w miarę regularne rozmieszczenie flot i armii pomoże nie tylko w obronie przed wrogiem zewnętrznym, także wewnętrznym.
Nie przejmowałbym się utratą jednej czy dwóch prowincji. Rozumiem pewne psychologiczne przywiązanie do tego co się już zdobyło, ale na tym polega gra, by być zaskakiwanym przez przeciwnika, prawda? Czasem jest trudniej, czasami łatwiej.
Należy pamiętać, że wojny odbywają się na bardziej racjonalnych zasadach niż w poprzednich częściach, gdzie decyzję o wybuchu wojny podejmowano na zasadzie: bo tak. Stąd też nie jest wymagane by wszędzie były armie i floty, ponieważ nie jest to możliwe choćby przez istnienie limitu w tej dziedzinie.