Przy tym tytule ciężko mówić o wspomnieniach, gdyż wciąż tętni on życiem na PC-tach graczy.
Po wielkim sukcesie Total War: Shogun 2 i dodatków Rise of the Samurai i Fall of the Samurai, przedstawiających kolejno wojnę Gempei, okres Sengoku-Jidai i wojnę Boshin, Creative Assembly zapowiedziało ponowny powrót do Antyku. Okres starożytności to dla wielu ludzi najlepszy okres historyczny, cechujący się dużą ilością krwawych starć różnych kultur, wojen domowych w Rzymie czy pozostałościach po Imperium Aleksandra Wielkiego, czy chociażby rewolucyjnym jak na tamte czasy uzbrojeniem, m.in. gladiusami czy sarissami.
Total War: Rome II była grą dość rewolucyjną, częściowo przywracającą świetny klimat z 11-letniej już pierwszej gry z serii o starożytności, ale i zmieniającą sporo aspektów rozgrywki. W premierę gry (3 września 2013 roku) nastąpiła jednak katastrofa. Rome II był strasznie zabugowany, a AI pozostawiało bardzo wiele do życzenia. Jednostki zwijały się w jedną kupę, tracąc szyk, przez co były narażone na ostrzał artyleryjski. Jednakże to było jeszcze nic. Pierwszy patch nie poprawił wiele, a nawet pogorszył sprawę. Zaczęły powstawać nagle dziwne wzniesienia, będące błędami w teksturach, okręty „płynęły” przez środek miasta, a oblężenia skupiały się ze strony AI na ataku na bramę i miotaniu w nią pochodniami. Na mapie kampanii armie posiadające komplet (20) oddziałów ignorowały obronę miast i wychodzili z niego, by uciec przed naszymi siłami. Podobnie było w bojach AI vs AI, gdzie pod koniec takiej wojny jedno z państw tworzyło „kolosa na glinianych nogach”. W kwestiach graficznych również miło nie było, przez co rzymscy wojownicy przypominali wyglądem typowego orka z Władcy Pierścieni. Na stronach recenzentów typu metacritic wrzało. Ludzie uważali, że wyrzucili pieniądze w błoto, dostając słabą grę, z licznymi niedoróbkami. Creative Assembly postanowiło jednak działać i aktualnie gra wygląda tak, jak powinno być już w dniu premiery.
Jednakże teraz Total War: Rome II jest jedną z moich ulubionych gier, a zarazem i najbardziej grywalną i na trybie dla pojedynczego gracza, jak i na trybie wieloosobowym. W tej wielokulturowej wojnie po zliczeniu do gry nacji z DLC mamy możliwość poprowadzenia aż 32 nacje + 7 z pobocznych kampanii takich jak Imperator August i Gniew Sparty, podzielonych na 12 rywalizujących ze sobą kultur. Wielką innowacją w kwestii wyboru Rzymu i Kartaginy było wprowadzenie rodów. Może nie było to takie jak w Rome I (Brutusowie, Juliuszowie, Scypionowie i Senat), ale każdy z rodów miał swoje wady i zalety. Grrając Rzymem mogliśmy wybrać ród Julii, Junii lub Kornelii, natomiast Kartaginą mieliśmy do dyspozycji dynastie Magonidów, Barkidów czy Hannonidów. Osobną cechą każdej z nacji poza różnorodnością była też lista zalet i wad każdej kultury, do której one należały oraz wady i zalety nacji. Po wyborze odpowiedniej dla nas nacji rozpoczęło się wczytywanie gry. I w tym miejscu chcę pochwalić pana Mariusza Kozika za świetne obrazy przygotowane do gry, nadające klimat starć starożytności.