Rys historyczny
Timurydzi byli dynastią muzułmańską, zapoczątkowaną przez Timura (Tamerlana). Panowali w Transoksanii, Chorezmie i Chorasanie. W XVI wieku zostali przepędzeni przez koczowniczych Uzbeków, a schronienie znaleźli w Afganistanie. W 1526 roku Baber, jeden z Timurydów, zorganizował najazd na Indie, doprowadzając do zmiany dynastii. Na okres panowania Timurydów datuje się rozkwit Samarkandy.
Po krwawych walkach z mongolskimi chanami, w 1370 roku opanował Timur Transoksanię, po czym ogłosił się emirem w imieniu potomków Czyngis-Chana. Jego głównym celem było zapewnienie dobrobytu Mawarannahrowi i stolicy, Samarkandzie. Zdobyciu bogactw służyły grabieżcze wyprawy na sąsiednie ziemie. Do stolicy, z podbitych krain, ściągał rzemieślników i ludzi utalentowanych w inny sposób. Timur był mecenasem sztuki, popierał rozwój architektury, rzemiosła i handlu, prowadził wielkie prace nawadniające. Miasto było jego dumą. Na przełomie XIV i XV wieku nastąpił największy w dziejach rozkwit Samarkandy.
Podczas kampanii wojennych Tamerlan wykazywał nie mniejsze okrucieństwo niż Czyngis-Chan, którego potomkiem się głosił. Masowe zabijanie kobiet, dzieci i starców, w dalszej kolejności – budowanie z ich czaszek wież i piramid to wśród mongolskich najeźdźców standard, armia Timura dopuszczała się jednak okrucieństw na niespotykaną dotychczas skalę. Każdy żołnierz przed bitwą czy plądrowaniem otrzymywał rozkaz, by przynieść ze sobą jak największą ilość odciętych głów. Po zajęciu północnego Chorasanu i zdobyciu Sistanu oraz Kandaharu materiał budulcowy do tworzenia wierz stanowiło podobno bagatela 70 tys. ludzkich czaszek.
Wśród historyków panuje opinia, iż orda Tamerlana była najpotężniejszą i najlepiej zorganizowaną jednostką wojenną Wielkiego Stepu. W szczytowym okresie liczyła 150 tys. ludzi, z czego grubo ponad połowę stanowiła ciężkozbrojna konnica i konni łucznicy, resztę – lekkozbrojna piechota oraz oddziały inżynieryjne. W odróżnieniu od pozostałych ord, armia Tamerlana rzadziej stosowała walkę podjazdową i takie taktyczne manewry pola walki, jak np. pozorowany odwrót, przejmując pewne elementy bliskowschodniej, bizantyńskiej i europejskiej sztuki wojowania. Ponadto Timur posiadał w swojej armii doborowe jednostki specjalistyczne i machiny oblężnicze, pozwalające mu na zdobywanie potężnych fortyfikacji. Nie docodziło do takich sytuacji, jak pod Legnicą, gdzie po zwycięskiej bitwie nad polskim rycerstwem w kwietniu 1241 roku najeźdźcy nie mogli wedrzeć się do otoczonego fosą i potężnymi obwarowaniami miasta.
Podstawową słabością ordy Timura był sposób sprawowania przezeń władzy zwierzchniej, opartej jedynie na osobistym autorytecie własnym. Oczywiste było, iż po śmierci wielkiego Tamerlana wszystkie jego osiągnięcia mogą zostać zaprzepaszczone w ogniu wewnętrznych, bratobójczych walk. Tak też się stało. Ponownego scalenia rozbitej ordy zdołał jeszcze dokonać w 1430 roku Szkaruk, najmłodszy i ostatni żyjący zarazem syn Tamerlana, zaraz po jego śmierci w 1449 roku orda ponownie rozpadła się jednak na szereg mniejszych organizmów, by już nigdy nie osiągnać dawnej wielkości.
Podboje Timurydów
Wstęp
Jedność Imperium Mongołów w połowie XIV wieku należała już do przeszłości. Ogromne imperium podzielone zostało na kilka niezależnych chanatów, które już nawet nominalnie nie podlegały Wielkiemu Chanowi w Chinach i Mongolii. Nieliczni Mongołowie stanowiący warstwę rządzącą poddawali się wpływowi religijnemu i kulturowemu ludności obszaru, nad którym sprawowali zwierzchność. W Chinach najeźdźcy ulegli sinizacji, w ilchanacie iranizowali się, a innych terenach turkizowali (Złota Orda, dawny usłus Czagataja). Każdym z chanatów szarpały konflikty wewnętrzne (ambicje książąt z rodu Dżyngis-Chana) lub ruchy narodowowyzwoleńcze, skierowane przeciw Mongołom.
Początek
Timur był synem mongolskiego możnowładcy, nie miał jednak w swych żyłach krwi Dżyngis-chana. Początkowo służył w armii chana Tugłuka. Tugłuk był ambitnym potomkiem Dżyngisa, który około 1359 r. zjednoczył część plemion w dawnym ułusie Czagataja. Timur szybko wyczuł skąd wieje wiatr i na czas przyłączył się do nowego hegemona. Chan Tugłuk obdarzył młodego, obiecującego wojownika swym zaufaniem i mianował Timura dowódcą tumenu, tj. oddziału dziesięciotysięcznego. Protegowany, gdy tylko wzrósł w siłę, zwrócił miecz przeciw swemu dobroczyńcy i w 1370 r. stał się faktycznym panem Transoksanii (historyczna nazwa obszarów pomiędzy rzekami Amu-darią i Syr-darią). Panem faktycznym, lecz nie tytularnym, gdyż tradycja nakazywała, aby Mongołami rządził potomek Dżyngis-chana. Zwołany w tymże roku kurułtaj, tj. zgromadzenie przywódców wszystkich plemion mongolskich na danym obszarze, wybrał na tron Chana – Kubała Szach Ogana – księcia krwi i bezwolną marionetkę w rękach Timura.
Orda
Timur został przywódcą Ordy. Nie państwa w europejskim czy nawet arabskim lub perskim rozumieniu tego słowa, lecz właśnie Ordy. Zrozumienie tego faktu pozwoli nam zrozumieć fenomen jego podbojów.
Nomadowie nie uznają własności ziemi ani przywiązania do danego terytorium. O zamożności rodu świadczy wyłącznie liczba ludzi pod bronią i stad zwierząt. Zwykle społeczeństwa koczownicze żyją w rozproszeniu, podzielone na małe rodziny. Liczebność tę wyznacza sama natura. Step to okrutne i surowe miejsce do życia. Każda rodzina po przybyciu na nowe pastwiska zakłada obóz, wokół którego wypasa zwierzęta. Strefa wypasu przypomina koło. Konie, owce, bydło itp., każde z zwierząt ma inną szybkość przemieszczania się podczas wypasu. Zwierzęta zataczają koło (najbliżej owce, potem bydło, najdalej konie), a gdy dojdą do punktu wyjścia (wyjedzą całą paszę wokół obozowiska), ród musi szukać nowego miejsca postoju. Liczba poszczególnych zwierząt musi być tak dobrana, aby zakończenie wypasy dobiegło jednocześnie.
Ilość zwierząt jest sztywno ograniczona przez naturę. Zbyt wiele, spowoduje konieczność rozszerzenia koła, zachwieje proces nadzoru oraz produkcji (uboju, transportu itp.), jeśli nastąpi zaraza, ciężka zima czy udany najazd sąsiada, członkom rodu grozi głód. Na stepie, bowiem miedzy dobrobytem a głodem jest niezwykle cienka linia. Optymalna liczebność rodu to 20-200 pasterzy.
Ten prymitywny rodzaj gospodarki czyni niemożliwą integrację pomiędzy rodami. Ród, ta najmniejsza z form społecznych, jest wszystkim, gdyż na stepie jednostka musi zginąć!
Jednocześnie jednak, styl życia na stepie jest tożsamy dla wszystkich bez względu na narodowość plemienną. Żyjący na stepie Mongołowie i Turcy byli bardziej podobni do siebie niźli społeczności rolnicze tego okresu. Fakt ów niezmiernie pomagał w tworzeniu państw koczowniczych, czyli Ord. To też stanowiło o sile armii Timura.
Głównym sposobem wzbogacenia się dla koczownika była wojna. Ta podjazdowa trwała na stepie nieustannie. Niekiedy zdarzało się, że na skutek czynników losowych – surowa zima, pomór bydła czy najazd sąsiada – grupa koczowników porzucała pasterstwo. Mogło zdarzyć się również, że przywódca rodu nie chciał go podzielić na mniejsze części, jak to było w zwyczaju. Wówczas pozostawała tylko jedna droga: wojna! Grupa zaprzestawała gospodarki i całkowicie poświęcała swój byt grabieży. Przejście na taki styl wydawało się opłacalne. Z rabunku mogło wyżyć więcej pasterzy – wojowników z rodzinami. Był to jednak mechanizm samonapędzający, raz uruchomiony nie mógł zostać zatrzymany. Zjawisko to nazywamy powstaniem ORDY.
Wraz ze wzrostem populacji, zwiększały się jej potrzeby. Nieuchronnie więc rosła skala grabieży. Grabież pozwalała wyżywić obcych wojowników, którzy dołączyli do Ordy. Tymi obcymi byli przeważnie członkowie rodów usuniętych ze swych pastwisk. Mając do wyboru śmierć głodową lub walkę przy boku silniejszego sojusznika – wybór był prosty. W konsekwencji przywódca Ordy zyskiwał bezwzględnie oddanych wojowników. Wyrastał nad swój ród i otoczenie, stawał się Chanem. Władcą absolutnym, panem życia i śmierci swych poddanych. Tu jednak czaiła się groźba dla takiego władcy. Nowo przyjęci wojownicy mogli być utrzymywani tylko w przypadku ciągłego napływu łupów. Bez sukcesów i podbojów pozycja chana była nie do utrzymania. Żeby być wodzem Ordy trzeba więc było nieustannie podbijać i dawać wciąż rosnącej armii zwycięstwa. Od walk z sąsiednim rodem, potem plemieniem, aż skończywszy na całych państwach. Inaczej można było łacno skończyć z ostrzem w trzewiach. Procesu nie można było zatrzymać. Musiał trwać, aż do chwili, kiedy trafiło się na silniejszego przeciwnika lub podbiło wszystkich wokół. Tak powstała Orda, twór pasożytniczy, żyjący z wojen i grabieży. Timur w 1370 roku stanął na czele takiej właśnie, na razie, niewielkiej ordy i dzięki swym nieprzeciętnym zdolnościom zamienił ją w niezwyciężone narzędzie podboju.
Droga ku imperium
Pierwszą ofiarą Timura byli Uzbekowie, po krwawej kampanii – to zawsze było regułą – włączono ich do Ordy. Potem przyszła kolej na Złota Ordę, w której od dziesiątków lat trwał festiwal przewrotów i wojen domowych, a chanowie szybko schodzili na łono Allacha z tego łez padołu. W 1376 roku Timur udzielił pomocy Tochtamyszowi, jednemu z pretendentów do tronu w Seraju. Pomógł księciu opanować wschodnią częścią Złotej Ordy, podczas gdy zachodnią częścią wraz z stolicą Serajem, rządził wróg Tochtamysza namiestnik Mamaj – twórca chanów.
Zabezpieczony tym sojuszem Timur skierował swój wzrok ku zachodowi. Dawne imperium Ilchanów należało już do przeszłości. Ostatni władca dynastii z rodu Hulagu został zamordowany w 1353 r., a zislamizowane państwo Ilchanów rozpadło się na wiele księstw. W 1378 roku Timur wyruszył z armią na Chorezm, Afganistan i częściowo Persję. Następnie skierował się na Gruzję. Armia Timurydzka zniszczyła stolicę Tibilisi, a w ręce jej pana wpadł cesarz Gruzji. Podczas kampanii wojsko Timura stosowało na masową skalę terror. Ci, którzy przeżyli, a mieli wartość, jako niewolnicy wędrowali do Samarkandy. Timur bowiem, w przeciwieństwie do innych władców mongolskich, wspierał miasta na terenie Transoksanii, a szczególnie ukochał Samarkandę. Do swej nowej stolicy wywiózł ponoć aż 150000 ludzi!
Gdy Timur walczył w Persji, jego sojusznik Tochtamysz wzrósł znacznie w pychę. Po klęsce, jaką na Kulikowym Polu zadali Mamajowi, Rusini pod wodzą kniazia Dymitra, Tochtamysz skorzystał z okazji i zajął Seraj. W ten sposób zjednoczył ponownie Złota Ordę.
Teraz to on potomek Dżyngis-chana widział się panem świata. Nie czuł już zobowiązań do jakiegoś kulawego przybłędy, któremu przecież wszystko zawdzięczał. Tochtamysz zebrał armię i najechał północne rejony Imperium Timura. Te, które oddał wcześniej Timurowi za pomoc.
Gdy wieści dotarły do obozu Timura, wyprawa na Persję została natychmiast przerwana i władca powrócił do Samarkandy. Tochtamysz nic nie przeczuwał. Przezornie, bowiem na wieść o powrocie wielkiego wojownika, wycofał się na nadwołżańskie stepy. Czekając na atak, zgromadził wojska u przełęczy Kaukazu. Ze względów strategicznych była to bowiem jedyna sensowna droga wiodąca do centralnych ziem Złotej Ordy. Timur jednak ukazał swój geniusz. Podjął przygotowania do bezprecedensowej wyprawy. Postanowił bowiem zaatakować zdradzieckiego sojusznika od strony jeziora Bałchasz – na wschodnim Kipczaku. To pozorne szaleństwo – bowiem droga wiodła droga przez 2500 tys. kilometrów bezludnych stepów, miało jedną zaletę: pozwalało zaatakować Złota Ordę od tyłu i to zupełnie niespodziewanie. W 1389 roku dowodzone prze Timura wojska dokonały przemarszu do jeziora Bałchasz, gdzie przezimowały w bezludnym stepie. Wiosną armia ruszyła i po wielomiesięcznym marszu, starła pod Samarą z odwodowymi siłami Tochtamysza. Armia Złotej Ordy, blokująca do tej pory przełęcze Kaukazu, ruszyła forsownym marszem ku Serajowi, aby chronić stolicę. Cel udało się osiągnąć jednak wyczerpani wojownicy Tochtamysza ulegli w bitwie armii, Timura. Zwycięski wódz złupił Seraj, po czym powrócił do Samarkandy, po trwającej 2.5 roku nieobecności i pokonaniu ośmiotysiąckilometrowego koła!
Imperium
W latach 1392-1397 Timur podjął wyprawy na Persję i Azerbejdżan, a w 1395 roku przeszedł Kaukaz i jeszcze raz rozgromił armię Tochtamysza, docierając do Krymu.
Po spacyfikowaniu zachodnich rubieży, następnym celem ataku stały się Indie. Sytuacja sprzyjała planom kulawego wilka. Niegdyś potężny, władający północnymi Indiami sułtanat delhijski, wegetował ograniczony do doliny Gangesu i Pendżabu. Podczas kampanii 1398 roku wojska mongolskie zajęły Delhi.
Po stworzeniu protektoratu na wschodzie Timur zapragnął oprzeć zachodnie granice imperium o Morze Śródziemne. Drogę ku portom zagradzały jednak dwie potęgi ówczesnego islamskiego świata. Mamelukowie władający od XIII wieku Egiptem i Syrią oraz ekspansywny sułtanat Osmanów.
W obu tych państwach panował odmienna sytuacja polityczno-gospodarcza. Potęga Mameluków była już tylko wspomnieniem. Z wspaniałej organizacji wojskowej z czasów wojem krzyżowych niemal nic nie pozostało. Aparat władzy był na wskroś przeżarty korupcją, a ciągłe przewroty i walki frakcji doprowadziły skarb do ruiny. Na dodatek pod koniec lat 80-tych epidemie zdziesiątkowały ludność Egiptu. Z dawnej potężnej armii pozostały żałosne resztki. Dawni zawodowi wojownicy niewolnicy zmienili się w tłustych feudałów.
W tym czasie Timur rósł w siłę. W 1393 roku zajął Bagdad i Tebryz, osiągając granice sułtanatu Mameluków. Zagrożenie zmusiło Mameluków do działania. Sułtan postanowił zabezpieczyć najbardziej zagrożoną napaścią Syrię. Problem polegał na tym, że sami emirowie syryjscy nie chcieli tej pomocy. Rządzący na wpół niezależnymi państewkami prowadzili między sobą nieustanne wojenki. Dwór w Kairze nie mógł dłużej tolerować tej sytuacji. Żeby obronić Syrię, należało przywrócić jej jedność i obsadzić miasta lojalnymi wobec sułtana garnizonami. Możliwości mobilizacyjne Egiptu w 1394 roku był tak nikłe, że na wyprawę przeciw zbuntowanemu emirowi Damaszku zebrano ledwie 5 tysięcy żołnierzy.
Mimo to wojska Mameluków zdobyły Aleppo i Damaszek. Na dalsze ugruntowanie władzy nie starczyło czasu, gdyż feudałowie egipscy wywołali kolejny bunt. Sułtan musiał powrócić z armią nad Nil. W tym czasie również sułtan Osmanów, Bajazyd, dostrzegł zagrożenie ze strony Timura. Przezornie wystąpił z propozycją sojuszu do Mameluków, a nawet oferował duże subsydia wojenne. Jednak sułtan mamelucki odmówił udziału w sojuszu. Zresztą w swej decyzji był konsekwentny gdyż odmówił również Timurowi.
W 1399 roku władzę w Egipcie objął nowy sułtan. Młody, niedoświadczony, pozbawiony autorytetu wojskowego miał wkrótce stanąć przeciw najbardziej utalentowanemu wodzowi swych czasów.
Tymczasem jednak pierwsze uderzenie Timura zostało skierowane na Turcję. Pretekstem do najazdu stało się miasto Siwas, na wschodnim pograniczu Anatoli. Miasto od 1396 roku było pod panowaniem Turków Osmańskich. Doprowadziło to do konfliktu z turkmeńskim emirem Tahartem – lennikiem Timura. Kulawy wilk w tym czasie przebywał wraz z armią w Indiach, nie mógł więc zbrojnie wspomóc swego lennika. Obie potęgi obrzuciły się zarzutami o agresję i złą wolę. Sułtanowi Osmanów jednak nie zależało na wojnie. Jeszcze nie teraz. Sułtan Bajazyd, zwany Błyskawicą, najpierw pogromił krzyżowców pod Nikopolis, a następnie zajął się likwidacją cesarstwa widyńskiego, księstwa wołoskiego i aneksją części terenów plemion albańskich na Bałkanach. Jego armia zacieśniła pierścień blokady wokół Konstantynopola. Upadek Bizancjum zdawał się już tylko kwestią czasu.
Tymczasem Timur po powrocie z Indii nie dał swej armii czasu na odpoczynek. Lato1399 r. zwycięski wódz spędził w Samarkandzie, porządkując sprawy państwowe. W rozległym imperium wciąż tlił się bunt. Tym razem głowy podnieśli Gruzini.
Rok Pański 1400 przyniósł temu kaukaskiemu narodowi hekatombę. Poza kontrolą Timurydów pozostały jedynie wysokogórskie regiony (np. Swanetia), do których ewakuowano królewski skarbiec, dobra kultury oraz dwór. Wojska Timura Kulawego napadały Kaukaz Południowy do roku 1403. Atakom Timurydów towarzyszyły łupieskie wyprawy innych władców muzułmańskich Bliskiego Wschodu. Wówczas chrześcijańska Gruzja poniosła największe w swej historii straty demograficzne i gospodarcze. O ile na początku XIII wieku liczbę ludności szacuje się na około 5 milionów, to około roku 1400 nie przekraczała ona jednego miliona. Wiele zrujnowanych miast nie podniosło się już z upadku, inne poważnie straciły na znaczeniu . Kryzys rolnictwa pogłębiła świadoma dewastacja systemów irygacyjnych (np. zasypywanie kanałów nawadniających) przez wrogów. O załamaniu rolnictwa świadczy fakt, że za panowania królowej Tamar, Gruzja była eksporterem zboża, zaś po wojnach z Timurem i jego następcami kraj nie był w stanie wyżywić pięciokrotnie mniejszej populacji pozostałej przy życiu.
Timur po zabezpieczeniu spraw wewnętrznych postanowił ostatecznie rozprawić się z muzułmańskimi imperiami zachodu.
Pierwszym, pozorowanym, celem stał się Sułtanat Osmanów.
Timur w swym planie postanowił wykorzystać „świeżych” anatolijskich lenników sułtana. Osmanowie bowiem, korzystając ze swej zaprawionej w walkach z chrześcijanami armii, pod koniec XIV wieku „zjednoczyli” poseldżuckie emiraty w Anatolii. Oczywiście miejscowi możnowładcy nie byli zadowoleni z tego nagłego przyłączenia do macierzy. Również wojownicy z gwardii emirów nie mieli powodów do zadowolenia. Niegdyś byli elitą, teraz zaś zostali zwykli wojownikami, wcielonymi do osmańskiej armii, w której dodatkowo panowała surowa dyscyplina.
Timur, sypiąc hojnie złotem i obietnicami, przeciągnął na swą stronę niezadowolonych. Jednocześnie emirowie dali mu wygodny pretekst do wypowiedzenia wojny. Timur ogłosił, iż rozpoczyna kampanię w imię przywrócenia dawnych emirów, tradycyjnych praw dynastycznych oraz plemiennych swobód.
Jesienią 1400 roku wojska czagatajskie przekroczyły granicę Sułtanatu Osmańskiego i ruszyły w kierunku Siwasu. Jesienna kampania zaskoczyła dowódców tureckich. Osmańska armia osłonowa, pod dowództwem syna sułtana, została zupełnie zaskoczona tym manewrem. Turcy spodziewali się, że atak nastąpi dopiero na wiosnę i w związku z tym armia była w rozproszeniu, przebywając już na leżach zimowych. Pośpiesznie zebrane oddziały zostały rozbite przez Timuridów i zepchnięte w głąb Anatolii. Po oczyszczeniu granicy Mongołowie oblegli Siwas. Miasto poddało się po 18 dniach. Ludność miejscowa, początkowo sprzyjająca Turkom, zbuntował się przeciw nim. Załoga osmańska, składająca się z około tysiąca ormiańskich spahisów w tureckiej służbie, skryła się w Cytadeli.
Widząc beznadziejność swego położenia, obrońcy podjęli rokowania z Timurem. Przed kapitulacją Timur przyrzekł, że nie przeleje ich krwi. Gdy się poddali, zakuto ich w kajdany, rzucono do rowów i zasypano ziemią.
Samo miasto, choć się poddało, zostało zburzone, a ludność wysiedlona. Szerzenie zorganizowanego terroru było bowiem ważnym elementem mongolskiej sztuki walki.
Przed Timurem stanęła otworem nie broniona Anatolia. Jednak stary wilk ponownie zaskoczył wszystkich graczy w regionie. Armia czagatajska zawróciła na południe i spadła jak jastrząb na bezbronną Syrię. Mamelukowie bowiem, uspokojeni atakiem Timura na Osmanów, odwołali pogotowie wojenne w prowincji.
Sułtan turecki Bajazyd wykorzystał sytuacje i odzyskał Siwas, przywracając poprzednią granicę. Opór stawiała mu tylko niewielka armia osłonowa pod dowództwem najmłodszego syna Timura. Bajazyd mógł wtargnąć do Armenii i Azerbejdżanu, jednak zatrzymał swą armię i nie wspomógł mameluków. Opanowany żądzą zdobycia Konstantynopola wycofał swą armię nad Bosfor, aby kontynuować blokadę miasta. Blokada ta trwała nieprzerwanie od 1395 roku i była już bliska osiągnięcia celu. Obu potęgom zależało więc na odwleczeniu decydującego starcia. Po osiągnięciu status quo obie strony podpisały rozejm równie kruchy jak papier, na którym go spisano.
Kampania syryjska
Jesienią 1400 r. czagatajowie prawie bez oporu zajęli twierdzę graniczną Behesna i miasto Aintab. Tam Timur ogłosił proklamację wzywającą mameluckich gubernatorów do nie stawiania oporu i przyjęcia jego zwierzchnictwa. W zamian feudałowie mieli zachować swe majątki i stanowiska. Emirowie jednak, zdyscyplinowani przez sułtana w 1394 roku, odmówili. Nie mogąc doczekać się posiłków z delty Nilu, zgromadzili się pod Aleppo. Wezwali również swych sojuszników, Beduinów, Kurdów, Turkmenów. Ci jednak, miast wywiązać się z sojuszu, rozbiegli się po Syrii i zaczęli rabować pozbawione ochrony ziemie.
2 listopada 1400 r. doszło do bitwy pod murami Allepo. Tiumr użył w niej słoni bojowych zdobytych w Indiach (raczej bez armat na grzbietach).
Armia mamelucka w tym czasie składała się z lekkozbrojnych strzelców konnych. Słabo wyszkolonych, niekarnych, o bardzo nikłym morale. Nic więc dziwnego, że Syryjczycy już w pierwszym starciu rzucili się do ucieczki. Aleppo wpadło w ręce Mongołów. Ci swym zwyczajem dokonali rzezi. Timur pozwolił na grabież miasta i obozu syryjskiego. Wzniesiono też „tradycyjnie” wieżę z ludzkich głów. Grabież trwała miesiąc.
W cytadeli odnaleziono ogromny skarb, zgromadzony przez mameluków. Zgodnie ze zwyczajem, znaczna jego część przypadła żołnierzom Timura. Każdy z weteranów był już tak obładowany zrabowanym złotem, niewolnikami oraz innymi łupami, że nie był w stanie taszczyć ich ze sobą. Żołnierze oświadczyli więc Timurowi, że czas wracać do domu. Kampania osiągnęła, bowiem swe cele i nie ma potrzeby jej kontynuować.
Zdarzenie owo doskonale pokazuje relacje wodza z jego Ordą. To żądza łupów była motorem napędowym dla imperium Timura. Tylko zapewniając swym żołnierzom coraz to nowe zwycięstwa i łupy Timur mógł być pewny ich lojalności. W ten sposób wszechwładny chan, postrach narodów, był w pewien sposób zakładnikiem własnej armii. Tylko olbrzymi autorytet Timura skłonił wojsko do kontynuowania wyprawy. Następnym celem stał się Damaszek. Po drodze łupiono lub ściągano kontrybucje z każdego napotkanego miasta lub twierdzy. Tymczasem pod Damaszek dotarła główna armia egipska pod dowództwem samego sułtana. Jednak wojsko mameluków już po pierwszym nieudanym starciu porzuciło obóz i uciekło do Egiptu. Nad Nilem rozgorzała kolejna wojna domowa, a Syrię zostawiono swemu losowi. Timur, nie chcąc oddalać się od granic Azji Mniejszej, nie ruszył w pościg, lecz zadowolił się oblężeniem Damaszku. Stolica Syrii była bogatym, potężnie ufortyfikowanym miastem, połączonym z potężną cytadelą. Timur zdawał sobie sprawę z kosztów, jakie poniesie jego armia podczas szturmu. Postanowił starym sposobem mongolskich najeźdźców rozbić sojusz obrońców. Stary Wilk zaproponował radzie mieszczan, aby porzucili przegraną sprawę mameluków i przyjęli protekcję Timura. Warunki poddania były zaskakująco łagodne Miasto miało przyjąć mały garnizon czagatajski oraz wypłacić okup. Władze miasta dały się zwieść. Wypłacono żądaną sumę miliona dinarów. Wówczas Timur zażądał dziesięciokrotności tej sumy, a gdy i na to się zgodzono, zaczął domagać się wydania machin oblężniczych oraz zapasów oręża. Wysłał też do Damaszku swoich zaufanych ludzi, którzy mieli nadzorować zbieranie okupy. Dopiero, gdy ogołocono Damaszek z bogactw, żołnierze Timura przez zaskoczenie opanowali bramy miasta. Timur oczywiście nie zamierzał dotrzymywać wcześniej podjętych zobowiązań. Ludność Damaszku została zamieniona w niewolników i odesłana do Samarkandy. Gdy pozbyto się mieszkańców, zaczęto trwającą 19 dni grabież. Ukoronowaniem jej była pijacka orgia urządzona przez muzułmańskich czagatajów w słynnym meczecie Omara. Nawet jeśli Timur rzeczywiście był gorliwym wyznawcą nauki Proroka, to jego ludzie (w większości koczownicy Turcy i Turkmeni) wciąż byli tylko powierzchownie zislaminizowani. Oczywiście osamotnioną cytadelę również zdobyto (po krwawym szturmie), a obrońców wybito do nogi.
Timur nie przebywał w Syrii długo. W tym czasie bowiem zbuntował się Bagdad. Armia ruszyła do Iraku, niszcząc po drodze Mosul i Nisibin. Bagdad został zdobyty szturmem. Ponoć Timur zapowiedział, że każdy z żołnierzy ma przynieść po dwie głowy inaczej straci swoją. Choć osobiście wątpię, aby Bagdad miał w tym czasie wystarczająco wielką populację ludności. W tym czasie bowiem miasto to było już cieniem dawnej metropolii, zaś armia Timura dochodziła już do monstrualnych rozmiarów.
Po złupieniu międzyrzecza armia czagatajska rozłożyła się na leże na pograniczu ziem Iranu. Na zachodzie pozostał tylko jeden godny tej nazwy przeciwnik.
Przygotowania do wyprawy na Turków Osmańskich ruszyły pełną parą.