Wywiad z Mariuszem Kozikiem, artystą malarzem, twórcą okładek i ilustracji m.in. do gier serii Total War, serii książek historycznych słynnego wydawnictwa Osprey, a także polskich książek m.in. o husarii Radosława Sikory.
Totalwar.org.pl: Jesteś malarzem. W 2000 roku ukończyłeś Akademię Sztuk Pięknych we Wrocławiu na Wydziale Malarstwa i Rzeźby. Co najlepiej zapamiętałeś i czego się nauczyłeś?
Mariusz Kozik: Pierwsze dwa lata na Akademii we Wrocławiu są dość rygorystyczne. Uczymy się podstaw warsztatu, rysujemy i malujemy w duchu akademickim. Dopiero na trzecim roku mamy możliwość wyboru pracowni malarskiej pod okiem profesora. O ile mistrz zechce przyjąć nas do swego grona studentów. Także wiele zależy od charakteru pracowni i samego profesora. Są pracownie preferujące rygor akademicki, ale i są takie, gdzie stawia się na kreatywność. To dość złożone, bo wiele zależy od profesora, ale też od nas samych.
Jeśli uczeń ma nadal braki w podstawach rysunku i malarstwa, profesor nie pozwoli na ucieczkę w kreację czegoś nowego. Opanowanie fundamentalnych umiejętności jest podstawą dalszego rozwoju twórczego. Bez tego daleko nie zajedziemy.
Po obronie dyplomu, łudziłem się, że będę mógł się utrzymywać ze sztuki współczesnej, którą uprawiałem. Byłem w błędzie. Dlatego też w wieku 34 lat po wielu wystawach, po wielu wygranych konkursach, przemyślałem wszystko, co związane ze sztuką ponownie i doszedłem do wniosku, że sam siebie oszukuję, a droga którą podążałem jest drogą straceńca! Zaryzykowałem i odważyłem się wszystko zmienić. Wróciłem do malarstwa figuratywnego, wyjąłem swe tęsknoty i marzenia spod poduszki i zacząłem się uczyć malarstwa od nowa. To jest dla mnie najważniejsza lekcja o jakiej warto wspomnieć. Nie wahajmy się iść za głosem serca i intuicji. Drugą ważną nauką jest ciężka praca i dyscyplina.
T: Od kiedy pasjonuje Cię historia?
M: „Historią cywilizacji”, a zwłaszcza hellenistyczną i łacińską interesowałem się od lat dziecięcych. To moje zainteresowanie było formą fascynacji korzeniami naszej kultury europejskiej. Myślę, że szukałem już wtedy odpowiedzi na fundamentalne pytania, cytując Paula Gauguina, Skąd pochodzimy? Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy… Przecież nie znając przeszłości, nie zrozumiemy teraźniejszości, nie przewidzimy przyszłości.
Na początku zachwycałem się heroicznymi czynami bohaterów, naszych protoplastów, potem przyszedł czas na grecką tragedię. Zatem pojawiły się refleksje nad niezmiennością natury ludzkiej. Ot i to umiłowanie antyku towarzyszy mi po dziś dzień. Po dziś dzień pod poduszką mam schowaną dobrą książkę historyczną.
T: W 2006 roku Creative Assembly (producent serii „Total War”) ogłosiło konkurs dla grafików i wygrałeś. Dołączyłeś do zespołu Total War? Początek pięknej przygody?
M: W tym 2006 roku faktycznie wygrałem konkurs na najlepszą tapetę do gry Total War: Medieval II. Niestety wtedy jeszcze nie dołączyłem do zespołu Creative Assembly. Wydaje mi się, że jeszcze byłem za świeży. Miałem zbyt małe doświadczenie w grafice komputerowej. Mimo to zacząłem współpracę z The Lordz Games Studio, grupą moddingu serii Total War jako grafik. Pierwsze prace do Total War powstały dopiero na początku 2012 roku. Wtedy to czułem się już przygotowany do tej roli, bowiem miałem już za sobą spore doświadczenie. Tylko dla Osprey Publishing stworzyłem sporo okładek, około 30 ilustracji. Praca dla tego historycznego wydawnictwa była dla mnie bardzo pozytywnym doświadczeniem.
T : Jak przygotowujesz swoje dzieła do Total War? Na przykład dla ‘’Thrones of Britannia’’? Dużo badań dokumentalnych, literackich? Ikonograficznych?
M: Z tymi przygotowaniami, to bywa różnie. Nie ma jakiegoś żelaznego systemu pracy. Choć na pewno muszę powiedzieć, że najważniejsza jest sama idea obrazu i wizja głębi przekazu sceny, przed rozpoczęciem pracy. Dlatego, zanim postawię pierwszą plamę, czy kreskę muszę wiedzieć, co chcę osiągnąć. Siadam pod modrzewiami na ławce w ogrodzie, zamykam oczy, po czym przenoszę się w czasie i miejscu. Nasza wyobraźnia i pamięć daje nam nieograniczone możliwości. Możemy toczyć bitwy, utarczki w senacie, lub dysputy polityczne na forum, filozoficzne na agorze… etc. Jak już wiem, co i jak mam robić wtedy sięgam po materiały źródłowe. Bywa, że nie muszę nic doczytywać, gdyż w przypadku Bitwy pod Alezją temat mam opanowany niemal kompletnie, choć często wzbogacam swą wiedzę materiałami z innych źródeł. Wojny Galijskie Juliusza Cezara przeczytałem chyba z 10 razy, co najmniej, ha ha… , ale sam Cezar, to zbyt mało wyczerpujący i obiektywny kronikarz. Jeśli mam możliwość to jadę na tzw. event historyczny. Kiedyś mistrzowie przebierali modeli w stroje historyczne, sadzali w pracowni na osiodłanych kozłach, czy ustawiali w dynamiczny sposób i malowali piękne sceny batalistyczne. Dziś możemy posiłkować się zdjęciami z rekonstrukcji bitew.
Kilka lat temu malując dwa obrazy olejne do Waterloo Collection wybrałem się do Belgii na rekonstrukcję bitwy, aby przygotować sobie materiał fotograficzny do płócien. To było dla mnie niezapomniane doświadczenie. Zwłaszcza szarża francuskich kirasjerów wprost na mnie albo wystrzał z muszkietów szeregu British Rifleman wprost we mnie z odległości 10 metrów. To nic, że musiałem później wyciągać proch z czoła I włosów, ha ha. Niebywałe przeżycie i wspaniały materiał do pracy!
Bardzo dobre materiały źródłowe można też odszukać w setkach ilustrowanych książek wydanych przez Osprey Publishing. To wielkie bogactwo materiałów źródłowych. Na końcu pozostawiam sobie lustro i zabawę mimiką własnej twarzy przy odpowiednim oświetleniu. To bardzo pomocne w pracy nad emocjami w obrazach.
T: Jaka jest Twoja ulubiona gra Total War?
M: Największą miłością, sentymentem darzę Rome I. Pogrywałem w Medieval 1, ale gdy po raz pierwszy ujrzałem trailer „Romki” zmiękły mi kolana. Oglądałem go w kółko, chyba z 10 razy przewijałem do początku. Wtedy powiedziałem sobie, że dla takich gier mógłbym się poświęcić, nawet przebranżowić, ba porzucić sztukę współczesną.
Po niespełna dwóch latach usiadłem przy biurku, uruchomiłem komputer i na pożyczonym tablecie namalowałem templariusza, moją pierwszą grafikę komputerową. Można ją gdzieś jeszcze zobaczyć w sieci. Cóż,… siedzę przy tym biurku już 15 lat.
T: Twoje dzieło przedstawiające Wercyngetoryksa jest imponujące. Jak wpadłeś na pomysł przedstawienia go w ten sposób?
M: My Polacy nadzwyczaj cenimy sobie w człowieku heroizm. Nasza historia i kultura jest oparta na podobnych wartościach. Zwłaszcza działania jednostki w sposób ponadprzeciętny, czy nadprzyrodzony, jak choćby wasza Joanna d’Arc są dla nas bliskie. Są one podstawą naszego bytu. Zresztą, to przecież fundamenty naszej wspólnej cywilizacji.
Vercyngetoryx jest postacią, która walczy nie tylko z potężnym Rzymem, ale i z własnymi lękami oraz problemami w samej Galii. Łączy swoich wszystkich braci, prawdopodobnie jako pierwszy w historii ziem francuskich. Odnosi tryumfy wbrew przeciwnościom losu i staje się ponadczasową ikoną heroicznych zmagań. Niestety ginie śmiercią bardzo tragiczną na ulicach Rzymu, ale to tylko wzmacnia martyrologię wydarzeń sprzed 2000 lat.
Mnie udało się w swej wyobraźni wcielić w jego postać i myśleć jak on. Tak powstał ten obraz.
Na pewno teraz namalowałbym go znacznie lepiej.
T: Jak jesteśmy przy tym temacie warto zapytać o postać Juliusza Cezara.
M: Ten wizerunek Juliusza Cezara niestety przedstawia jego tryumf pod Alezją.
Obraz powstawał analogicznie, jak postać Wercyngetoryksa. Jednak w tym przypadku bazą twarzy były dziesiątki rzeźb ukazujących jego oblicze. Cóż, to chyba najwierniejszy i najbardziej obiektywny współczesny portret Juliusza Cezara, ha ha. Tak, on musiał być, jak pantokrator, dumny i boski. Zresztą przyznam się, że inspiracją była mozaika Chrystusa w Santa Maria Nuova.
T: Jak najlepiej odtworzyć atmosferę walki? Pomagają Ci sceny batalistyczne obecne w kinie?
M: Już o tym wspominałem, staram się przenieść w wyobraźni na pole bitwy. Jest mi o tyle łatwiej, że mogę operować wieloma danymi, jako tako znam historię, uzbrojenie, ubiory etc. Poza tym udało mi się przebrać kilka razy w strój legionisty, założyć lorica segmentata, dzierżyć gladius stanąć w szeregach kohorty i stoczyć parę potyczek. To są bardzo przydatne doświadczenia. Szczęśliwie mam wielu pomocnych przyjaciół w grupach rekonstrukcji historycznej.
T: Możesz zdradzić czy obecnie pracujesz nad czymś do serii Total War?
M: Oczywiście zdradzić nie mogę. Choć jest jeszcze nie wydana gra do której stworzyłem okładkę, key art. Będzie to wielka niespodzianka i dobra klamra kończąca piękną epokę historii i ewolucji serii Total War. Jak wiecie CA w tej chwili całe swe siły skupia na 3K i WH. Niestety te jakości są dla mnie obce i pomimo starań i próśb zespołu CA (z którym uwielbiam pracować) nie chcę robić okładek do gier, które mi kompletnie nie leżą. Nie ujmując nic tym dwóm wielkim szlagierom.
Wszyscy wiemy, że 3K i WH podbijają świat.
T: Mówisz, że miałeś okazję połączyć wszystkie swoje pasje w jedną formę ekspresji. Czy powinniśmy podążać za marzeniami?
M: Człowiek w swej naturze jest nazbyt niecierpliwy. Postępów w pracy, postępów w kształtowaniu swej osobowości, sukcesów zawodowych oczekuje zbyt szybko. Dziś mamy tendencje chadzania na skróty, młodzież chce mieć wszystko już, teraz. Dla mnie istotne było poznawanie świata, tego dzisiejszego, ale i tego minionego. Kierowałem się intuicją, sercem i cierpliwością wobec siebie i świata. Naprawdę, nie bałem się zmian, decyzji ryzykownych, odkrywania nowego, ale też nie porzucałem swoich starych zamiłowań, często wracałem, gdyż poszedłem złą drogą. Nadal odkrywam nowe zjawiska, ale i pielęgnuję stare.
Także ważne jest, aby poszukiwać, ale i trwać niezłomnie w swoich marzeniach. Z naszym życiem jest tak, jak z poruszonym wahadłem. Ono w pewnym momencie stanie i wskaże nam drogę. Tylko, na Boga, musimy coś sami robić, a nie leżeć i czekać, że to coś przyjdzie do nas.
T: Czy mi się wydaje, czy w Twoich dziełach widać wpływ Caravaggio?
M: Tak, cenię sobie wielce malarstwo Caravaggio, ale fascynacje często się zmieniają. Na nowo odkrywam malarstwo Velasqueza, Józefa Brandta, polskiego malarza batalistę. Tych miłości jest dość wiele. U każdego jest coś innego, co mnie zachwyca. To światło teatralne Caravaggia nie jest tylko jego domeną. Jest wielu malarzy operujących światłem tak jak on. W ogóle malarstwo, to taka troszkę scena teatralna. W ramach obrazu musimy zawrzeć i zespoić bardzo wiele, a tak mało mamy przestrzeni. Obraz jest zastygłym w ruchu kadrem, zatem jest pozbawiony cech ciągłości wydarzeń i dlatego trzeba operować formami narracji teatralnej i symbolicznej, aby dotrzeć z przekazem do odbiorcy. Tak, malarstwo jest integralnym, zamkniętym, a zarazem „otwartym światem” ze swymi osobliwymi prawami.
T: Nasz kraj ma bardzo interesującą kulturę z fascynującą historią, folklorem i legendami. Jaka jest Twoja ulubiona postać?
M: Polecam lekturę Dagome iudex, Ja Dago – to powieść historyczno-fantastyczna napisana przez Zbigniewa Nienackiego, wydana w roku 1989. Również wspaniałą postacią jest Zawisza Czarny z Garbowa herbu Sulima. Rycerz, niepokonany w licznych turniejach, symbol cnót rycerskich, rycerz walczący w wojnach z zakonem krzyżackim, (uczestniczył w bitwie pod Grunwaldem) i w wojnach z Turkami.
T: Jaki jest związek i wpływ między Twoim pochodzeniem, a Twoimi dziełami sztuki?
M: Niemal bez przerwy przez setki lat musieliśmy bronić naszych granic, ze wszech stron. W XVII w broniliśmy się też przed najazdem szwedzkim, tureckim, kozackim etc. W 1795 r. straciliśmy niepodległość. Z najbogatszego, a zarazem jednego z największych i najpiękniejszych krajów europejskich staliśmy się niewolnikami. Przez 123 lata mojego kraju nie było na mapach. W 1945 r. Polska ponownie popadła w niewolę do 1989 r. Ten okres niewoli miał ogromny wpływ na polską kulturę i sztukę. I właśnie ten spadek kulturowy, czyli walka o niepodległość, klęski wszystkich narodowych powstań zbrojnych i związana z tym martyrologia (męczeństwo narodu polskiego), miał ogromny wpływ również na malarstwo. Wiesz, to taki obraz świata ukazany od strony ofiar, eksponujący poświęcenie w imię wyższych wartości, idei: wiary, ojczyzny, sprawiedliwości, prawdy, etc. Ta tradycja malarska jest też swego rodzaju odziedziczonym piętnem. Wychowywałem się, dojrzewałem, uczyłem w czasach zniewolenia mej ojczyzny przez aparat komunistyczny. Zatem heroizm, odwaga, ale i dramaturgia postaci jest również obecna w moim malarstwie. Od historii nie da się uciec.
T: Czy napotkałeś jakieś trudności, kiedy zacząłeś karierę artystyczną?
M: Ha ha! Tak, oczywiście. Podstawową barierą, która sprawiała mi wiele problemów, była bariera językowa. Moje prace batalistyczne, dość szybko wzbudziły zainteresowanie u wielu osób na całym świecie, a ja nie znałem języka angielskiego. Zresztą, nadal mam problemy komunikacyjne… To jest moja pięta achillesowa. Myślę, że przez to wiele tracę, bo gdy jakaś prestiżowa firma chce nawiązać ze mną współpracę i porozmawiać na video konferencji, bądź przez telefon, to ja dezerteruję. Poza komunikacją, to więcej trudności raczej nie miałem. Może zbyt mało czasu poświęcam na marketing i reklamę… Chyba po prostu nie mam na to czasu. Skupiam się jedynie na rodzinie i pracy sądząc, że cała reszta sama nadejdzie.
T: Czy ciągle pracujesz nad nowymi projektami czy jest chwila przerwy?
M: Jasne! Ja pracuję, nawet, gdy nie widać, że pracuję. Staram się malować i rozwiązywać problemy malarskie w wyobraźni, cały czas. Tak, w chwili obecnej mam sporo zamówień. Największą trudnością jest wybór klientów. Niestety, zawsze komuś muszę odmówić, a nie przychodzi to łatwo. Po części wybieram sobie oferty tematycznie. Jeśli jakiś temat mi się podoba, tzn. jest mi bliski, to niezależnie od finansów biorę to, o ile terminarz pozwoli. Niestety nie mogę zdradzić nad czym teraz pracuję i nad czym będę pracował. Wiesz podpisane NDA zobowiązuje do utrzymania tajemnicy.
T: Dziękuję za rozmowę. Życzę dalszych sukcesów w sztuce i świecie Total War!
M: Serdecznie dziękuję za rozmowę i pozdrawiam z całego serca.
Do dyskusji zapraszam na forum.
Napisał: KLAssurbanipal
Źródło: własne