Choć powinienem pisać chronologicznie, nie mogę obejść tematu Ghrondu. Wieża ta, będąca siedzibą czarnoksiężników i czarodziejek Mrocznych Elfów, znajdowała się daleko na północy królestwa Naggaroth. Budowa tej mrocznej budowli rozpoczęła się jeszcze za czasów, gdy Malekith wojował w Ulthuanie, a rządy w Naggaroth sprawowała matka króla, Morathi. Chcąc zwiększyć swe pokłady mrocznej magii, postanowiła wysyłać ekspedycje na północne Pustkowia Chaosu, by szukać artefaktów Mrocznych Bogów i obserwować stale zmieniającą się energię Chaosu. Mało kto wrócił – w sumie nie dziwne, bo terytoria te zamieszkane są przez krwiożercze monstra, a i magia Chaosu lubi zdeprawować każdego.
Z powodu tych trudnych i kosztownych wypraw Morathi postanowiła zbudować wieżę na północy Naggaroth, której celem było obserwowanie energii Chaosu. Fortecy tej nadano nazwę Ghrond – Północna Wieża. W murach Ghrondu założyła Konwent Czarodziejek. W swoich brutalnych i ohydnych testach badała magiczną i mentalną siłę, starając się znaleźć najbardziej uzdolnionych czarnoksiężników i czarodziejki wśród Mrocznych Elfów. Wspomniałem, że brutalne i ohydne – wielu z nich nie przetrwało, a ci, którzy przetrwali, stali się równie zaciekłymi, co Morathi, wyznawcami czarnej magii. Celem Konwentu Czarodziejek z Ghrond było badanie Dziedziny Chaosu, odkrycia jej tajemnic, poznanie przeszłości i przyszłości. Mimo wszystko nie udało się Morathi odnaleźć wszystkich nici losu, zdolnych doprowadzić do ostatecznego zwycięstwa nad Królem Feniksem i Asurami.
Minęło wiele lat, Malekith został pokonany (musiał uciekać z Ulthuanu), powstały miasta Hag Graef i Clar Karond, a znaczenie Kultu Khaina w Naggaroth wzrosło.
O wszystkim tym opowiem w kolejnych postach.
Gdy Malekith władał już tysiąc lat Mrocznymi Elfami, z Pustkowi Chaosu uderzyła potężna horda barbarzyńców. Dosiadających wściekłych psów i rydwanów bojowych wyznawcy Chaosu postanowili uderzyć na Naggaroth. Towarzyszyły im pomioty i bestie Chaosu, wraz z furiami (skrzydlatymi monstrami). Horda runęła na południe, jakby ścigali ją sami bogowie. Gdy barbarzyńcy dotarli do Ghrondu, uderzyli bez namysłu. Kolejne fale kultystów padały od kusz powtarzalnych Mrocznych Elfów, lecz coraz to kolejna grupa wspinała się po stertach zwłok na mury Wieży. Czarodziejki w końcu wysłały wiadomość do swej pani, lecz wielu posłańców zginęło z pazurów demonicznych istot przysłanych przez Chaos.
Krwawe walki trwały trzy tygodnie, gdy w końcu przybyła armia Naggaroth z Wiedźmim Królem na czele. Czarna Straż runęła jako pierwsza, rozbijając w puch wojowników Chaosu za pomocą swych zabójczych halabard. Włócznicy odepchnęli najeźdźców spod murów Ghrondu, co pozwoliło obrońcom przyłączyć się do odsieczy. Czarni jeźdźcy ścigali uciekających barbarzyńców tak długo, aż ostatni z nich zginął. W bitwie tej śmierć poniosła połowa wojowników Malekitha. Co nasz „bohater” zrobił po tym? Zakuł w kajdany czarodziejki z Ghrondu, a potem złożył w ofierze Khainowi i innym bogom Mrocznych Elfów za to, że nie przewidziały ataku Chaosu.